W Libanie przygotowania do jutrzejszego przemówienia Hassana Nasrallaha, przywódcy Hezbollahu. Czego się spodziewać?
W Libanie przygotowania do jutrzejszego przemówienia Hassana Nasrallaha, przywódcy Hezbollahu. Czego się spodziewać?
Napięcie jest ogromne. Ostatnie tygodnie to pasmo ciągłych potyczek i prowokacji na granicy libańsko-izraelskiej. Ryzyko wojny z Hezbollahem spowodowało ewakuację przez Izrael przygranicznych miejscowości oraz zmusiło IDF do utrzymania znacznych sił na północy kraju.
Wiele osób oczekuje, że jutro Nasrallah ogłosi wypowiedzenie wojny Izraelowi. Nie jest to jednak wcale takie oczywiste. Dlaczego?
Jak pisałem już w poprzednich tygodniach, Hezbollah otworzy drugi front dopiero wtedy gdy będzie miał pewność, że działania Izraela na terenie Strefy Gazy doprowadzą niechybnie do likwidacji Hamasu.
Takiej pewności Nasrallah nadal nie ma.
Obecnie izraelskie wojsko wkroczyło już co prawda do Strefy Gazy, przecięło ją na dwie części i otoczyło północną część Strefy Gazy. Jednak kolejne kroki IDF nadal pozostają mgliste. IDF niekoniecznie musi teraz przejść do walki miejskiej i "czyszczenia" Strefy ulica po ulicy. Zamiast tego IDF może wykorzystać okrążenie do wymuszenia ewakuacji cywilów z północnej części Strefy Gazy.
Poza tym, Izrael jest cały czas pod presją, aby zgodzić się na zawieszenie broni. Na terenie Strefy Gazy nadal są zakładnicy uprowadzeni 7 października, a także osoby posiadające obywatelstwa państw zachodnich. W dodatku mamy tam ponad 2 mln cywilów. Nawet prezydent Biden przyznał - na ostatnim spotkaniu z wyborcami - że powinna zostać ogłoszona "przerwa" w walkach.
Nasrallah stoi zatem przed dylematem. IDF chce zlikwidować Hamas, ale czy zwycięstwo Izraela jest już przesądzone? Może IDF ugrzęźnie na wiele tygodni w krwawych walkach miejskich? A może presja społeczności międzynarodowej zmusi Izrael do zawieszenia broni i w ten sposób pozwoli na "ocalenie" Hamasu?
Liczenie na porażką Izraela w walce miejskiej lub na to, że społeczność międzynarodowa zmusi Izrael do porzucenia pomysłu likwidacji Hamasu, może się jednak okazać błędem. Być może frakcja proirańska będzie musiała włączyć się do walki? Pamiętajmy, że w zasadzie wszystkie formacje proirańskie w regionie solidarnie opowiedziały się po stronie Hamasu i zaczęły atakować amerykańskie bazy w Syrii i Iraku czy sam Izrael. Do gry weszli nawet Houthi ze swoim arsenałem irańskich pocisków balistycznych i manewrujących. Jeśli ktoś miałby ogłosić dołączenie frakcji proirańskiej do wojny z Izraelem to właśnie Nasrallah byłby do tego idealnym kandydatem, bo jest człowiekiem powszechnie szanowanym od Bejrutu po Teheran. Ponadto gdyby taką deklarację wydał Nasrallah to wpisałoby się to w szerszą politykę Iranu wobec obecnego kryzysu - Iran jest aktywny na polu dyplomacji i zakulisowo zwiększa wsparcie dla bojówek, ale trzyma się z dala od bezpośredniej konfrontacji z Izraelem.
Frakcja proirańska jest zatem gotowa do konfrontacji. Pytanie jednak czy uważają, że to już ten moment, w którym powinni wejść do wojny?
W swoich rozważaniach, Nasrallah ma przed sobą w zasadzie dwa główne scenariusze.
1. Jeśli IDF ugrzęźnie w Strefie Gazy/będzie zawieszenie broni/plan likwidacji Hamasu upadnie, to wracamy do "business as usual" i Nasrallah ma "spokój". Nie musi się angażować do wojny, a jednocześnie może ogłosić kolejne zwycięstwo nad "syjonistycznym tworem" [Izraelem].
ALE
2. Jeśli IDF będzie kontynuować swoje operacje w Strefie Gazy i - taktyką salami - zajmować sukcesywnie kolejne jej części, a tymczasem Hezbollah i inne frakcje proirańskie będą ograniczały się tylko do potyczek na granicy, mało intensywnego ostrzału terytorium Izraela itd., to idea "Osi Oporu" i solidarnej walki z Izraelem poniesie bardzo znaczącą klęskę, która może mieć duże konsekwencje w kolejnych latach. Gdy zabraknie bowiem Hamasu, Izrael będzie mógł zwrócić się ku północy i zwiększyć presje na Hezbollah i irańskie operacje w Syrii i Iraku. W takim scenariuszu, frakcja proirańska wręcz "musi" utworzyć "drugi front".
Gra toczy się zatem o bardzo wysoką stawkę, a przemówienie Nasrallaha jest bardzo istotne.
Nie będę Was jednak oszukiwał, nie mam magicznej kuli, i nie wiem co Nasrallah dokładnie powie.
Jeśli musiałbym wskazać najbardziej prawdopodobną opcję, to moim zdaniem frakcja proirańska jest gotowa do walki, ale nadal się waha czy to na pewno odpowiedni moment. Także myślę, że jutro wypowiedzenia wojny nie będzie, ale może jakieś ultimatum, bardziej precyzyjne określenie warunków otwarcia "drugiego frontu"? Zobaczymy, nie ma co gdybać.
Jedno jest jednak pewne, przemówienie Nasrallaha będzie "z wypiekami" oglądane nie tylko w Bejrucie, ale także w Izraelu czy USA.
Przemówienie Nasrallaha jutro o 15 czasu lokalnego (u nas 14).