Syryjscy rebelianci atakują pod Aleppo. Konflikt w Syrii wcale nie taki zamrożony
Dzisiaj syryjscy rebelianci z prowincji Idlib rozpoczęli największą ofensywę od 2020 r., uderzając na wojska Assada pod Aleppo. W ciągu pierwszych godzin starć rebelianci odnieśli spory sukces, przełamując pierwszą linię obrony i wdzierając się w głąb terytorium wojsk rządowych na ok. 7 km. Poniższa mapa dobrze pokazuje zdobycze rebeliantów, przy czym według najnowszych informacji wieczorem udało im się dokonać kolejnych postępów i wejść do miasteczka Kafr Naha lub nawet je zająć.
Główną siłę uderzenia stanowią bojownicy Hajat Tahrir asz Sham (HTS, pl. Organizacja Wyzwolenia Lewantu). HTS wyrosło z Frontu al Nusra, czyli z syryjskiej odnogi Al Kaidy. Na czele HTS stoi Abu Mohammad al Dżulani, który do 2016 r. był emirem Al Kaidy na Syrię, ale potem zerwał stosunki z centralą i stał się udzielnym księciem. Dżulani to imho jedna z ciekawszych postaci syryjskiej wojny domowej. Zarówno Dżulani, jak i HTS, przeszli ogromne przemiany od czasu zerwania z Al Kaidą. Obecnie Dżulani zerwał z wizerunkiem dżihadysty i kreuje się na bardziej umiarkowanego przywódcę np. zaczął ubierać się na zachodnią modłę (garnitury), dużo uwagi poświęca też różnym mniejszościom jakie pozostały na terenie prowincji Idlib, czyli ostatniego bastionu syryjskiej rebelii. W swojej metamorfozie Dżulani poszedł tak daleko, że próbował nawet uzyskać od Turcji i od Zachodu uznanie go za de facto przywódcę Idlib, reprezentanta syryjskiej rewolucji - to był jego plan, żeby zabezpieczyć sobie miejsce przy stole do rozmów pokojowych.
Wracając do dzisiejszej ofensywy. Jej człon stanowią oddziały HTS, ale w operacji biorą udział także niektóre formacje wchodzące w skład - związanej z Turcją - Syryjskiej Armii Narodowej. Nic nie wskazuje jednak na to, aby Turcy dali zielone światło na ofensywę na Aleppo. Wręcz przeciwnie wydaje się, że operacja odbywa się wbrew woli samych Turków, którzy posiadają na terenie prowincji Idlib sieć posterunków, rozmieszczonych wzdłuż linii frontu.
Dlaczego rebelianci atakują?
Powodów dzisiejszej ofensywy jest całe mnóstwo. Przede wszystkim w ostatnich miesiącach rosło napięcie między wojskami rządowymi a rebeliantami. Siły Assada ostrzeliwały miasta w głębi terytorium rebeliantów. Jednocześnie trwały spekulacje na temat ewentualnej normalizacji stosunków na linii Assad-Erdogan. Prezydent Turcji sygnalizował gotowość do takiego ruchu, co bardzo nie podobało się rebeliantom, którzy uważali że ceną takiego dealu będzie oddanie Idlib na łaskę Assada - z powodu tej zakulisowej gry Assad-Erdogan latem w Idlib doszło do anty-tureckich zamieszek (palenie flag Turcji, zamknięcie przejść granicznych, itd.). Ponadto rebelianci chyba "poczuli krew" - Assad dysponuje obecnie bardzo ograniczonym wsparciem zewnętrznym. Hezbollah, Irańczycy, Rosjanie - wszyscy oni mają własne wojny i inne fronty do obstawienia, a konflikt w Syrii (który od lat był teoretycznie "zamrożony") nie jest dla nich priorytetem. Ponadto Assad sam się nieco podłożył rebeliantom - zewnętrzne wsparcie jest znikome, a syryjska armia latem rozpoczęła demobilizację swoich sił.
Dzisiejszy sukces rebeliantów może być na pierwszy rzut oka zaskakujący, ale - biorąc pod uwagę realia wojny w Syrii - wcale taki nie jest. Wszystkie frakcje syryjskiej wojny domowej cierpiały na problem "zbyt krótkiej kołdry" - ze względu na braki kadrowe nie byli w stanie obsadzić frontu na całej długości, co powodowało że w pierwszej fazie uderzenia przeciwnik często odnosił sukces i zajmował teren, a dopiero później, po ściągnięciu posiłków, stabilizowano sytuację. Teraz może być podobnie. Po rozpoczęciu ofensywy przez rebeliantów, syryjska arma od razu podjęła decyzję o przerzucie do Aleppo 25. Dywizji Specjalnego Przeznaczenia (dawne Siły Tygrysa) - wygląda na to, że Dywizja weszła już do walki.
Pierwszym celem rebeliantów pod Aleppo będzie pewnie przecięcie drogi M5 (najdogodniejsze połączenie między Aleppo a Damaszkiem. Podobno do drogi dotarły już pierwsze oddziały rebeliantów), a w dalszej kolejności próba obejścia Aleppo od wschodu. Wątpię, że rebelianci będą mieli wystarczająco dużo sił na tak głęboki i skomplikowany manewr, jednak stabilizacja sytuacji pod Aleppo będzie bardzo trudna dla syryjskiej armii - droga M5 (na długości ok. 60 km) przebiega równolegle do linii frontu (i to bardzo blisko, 2-5 km od linii frontu), w efekcie rebelianci mają kilka dogodnych miejsc, aby ją przecinać, utrudniać logistykę syryjskiej armii i prowadzić taką specyficzną grę "w kotka i myszkę".
W każdym razie jedno jest pewne, syryjski konflikt nie jest wcale taki zamrożony. Warto obserwować, dużo może wydarzyć się w kolejnych tygodniach.
Osobiście jestem ciekaw co zrobią Turcy. Wygląda na to, że Dżulani działa "na własną rękę", bez aprobaty z Ankary. Jednak niekoniecznie Turcy będą mu to mieli za złe - ofensywa na Aleppo to dla Erdogana argument w rozmowach z Assadem, bo pokazuje jednak pewną nieudolność syryjskiej armii, a Erdogan z siecią posterunków wojskowych w Idlib może tutaj zaprezentować się jako rozjemca.