Pierwsza tura wyborów w Iranie. Niska frekwencja, nieoczywiste zwycięstwo reformatorów
Pierwszą turę wyborów prezydenckich w Iranie wygrał Masud Pezeszkian (obóz reformatorów), zdobywając 42,6% głosów. Drugie i trzecie miejsce przypadło konserwatystom: Dżalili (38,8%), Ghalibaf (13,8%). Frekwencja wyniosła zaledwie 40% (oficjalnie) - to najgorszy wynik od początku istnienia Islamskiej Republiki.
Wynik pierwszej tury jest pewnym zaskoczeniem. Co prawda w ostatnich dniach Pazeszkian "był na fali" i został faworytem sondaży, ale nawet te najbardziej optymistycznie sondaże wskazywały że kandydat reformatorów zdobędzie ok. 32% głosów a nie aż 42%!
Ciekawa jest też sprawa frekwencji. Co do zasady niska frekwencja w Iranie powinna premiować konserwatystów a nie reformatorów. Tym razem było jednak inaczej - przy rekordowo niskiej frekwencji, kandydat reformatorów uzyskał bardzo dobry wynik.
Największym przegranym pierwszej tury jest "wieczny kandydat" Ghalibaf (to już jego 4. przegrane wybory na urząd prezydenta). Na początku wyborczego wyścigu typowano, że to właśnie Ghalibaf (konserwatysta emerytowany generał Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej) wejdzie do drugiej tury, gdzie będzie czekał na niego Dżalili (również konserwatysta, ale bardziej radykalny od Ghalibafa).
Druga tura - Pezeszkian vs Dżalili - będzie bardzo ciekawa. Teoretycznie zsumowane głosy Ghalibafa i Dżaliliego dają kandydatowi konserwatystów zwycięstwo nad Pezeszkianem, ale różnica jest minimalna (konserwatyści zdobyli razem 53,4% głosów).
Ciężko przewidzieć wynik drugiej tury wyborów. Niekoniecznie wszyscy wyborcy Ghalibafa muszą teraz "przepłynąć" na stronę Dżaliliego. Poza tym pojawia się kwestia frekwencji - jeśli w drugiej turze będzie ona wyższa, to szanse na zwycięstwo Pazeszkiana rosną. Tutaj też pojawia się kwestia negatywnego elektoratu - Dżalili, który jest postrzegany jako radykał, może zachęcić sporo niezdecydowanych wyborców żeby iść na wybory i głosować "przeciw Dżaliliemu", a zatem "na Pazeszkiana".
Baaaardzo ciekawe wybory, które dają dużo do myślenia tak komentatorom, jak i aparatowi bezpieczeństwa Islamskiej Republiki.
PS Obozu reformatorów nie należy utożsamiać z politycznymi rewolucjonistami. Reformatorzy to koncesjonowana opozycja, która funkcjonuje w obrębie ustroju Islamskiej Republiki i pozostaje wierna jej zasadom. Wybory w Iranie to zatem swoiste referendum pokazujące poziom zaufania do systemu.
---------------
Działalność Pulsu Lewantu jest możliwa wyłącznie dzięki dobrowolnemu wsparciu finansowemu Czytelników. Jeśli doceniasz moją pracę, możesz zostać patronem Bloga w serwisie Patronite.
- zostań Patronem Bloga: https://patronite.pl/PulsLewantu
- postaw mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/pulslewantu