Izraelskie lotnictwo przeprowadziło prewencyjny atak na cele Hezbollahu w południowym Libanie. Wykorzystano 100 myśliwców
Dzisiaj w nocy izraelska armia wykryła przygotowania Hezbollahu do intensywnego ostrzału północnego Izraela. Według IDF, Hezbollah przygotował ok. 6000 rakiet i dronów, a atak na Izrael miał nastąpić o 5 rano czasu lokalnego.
W tej sytuacji izraelska armia postanowiła ubiec przeciwnika i przeprowadziła atak prewencyjny na ponad 40 celów Hezbollahu w południowym Libanie. Do operacji wykorzystano ok. 100 izraelskich myśliwców.
Hezbollah - chcąc zachować twarz - przeprowadził w odwecie mały atak na Izrael, przy wykorzystaniu 320 dronów i rakiet. Jednocześnie Hezbollah wydał oświadczenie, w którym stwierdzono że pierwsza faza odwetu za zabójstwo Fuada Szukra* zakończyła się sukcesem.
*Fuad Szukr - doradca Hassana Nasrallaha ds. wojskowych, zabity w izraelskim nalocie 30 lipca
Izrael uprzedził Amerykanów o dzisiejszym prewencyjnym ataku na Liban. Z informacji, które krążą po sieci, wynika że Amerykanie byli aktywnie zaangażowani w wykrycie przygotowań Hezbollahu do uderzenia w Izrael, a informacje amerykańskiego wywiadu pomogły Izraelczykom w podjęciu decyzji o prewencyjnym ataku.
Komentarz: Hezbollah robi dobrą minę do złej gry i próbuje bagatelizować skalę i skutki izraelskiego uderzenia (stąd też wydanie oświadczenia przez Hezbollah o sukcesie "pierwszej fazy" odwetu za zabójstwo Fuada Szukra). Wygląda jednak na to, że nocne uderzenie IDF na cele Hezbollahu mogło być bardzo dotkliwe dla zdolności ofensywnych Hezbollahu. Izraelskie uderzenie zademonstrowało nie tylko umiejętności wywiadu (wykrycie nadchodzącego ataku), ale również sprawny proces decyzyjny na poziomie polityczno-wojskowym w Izraelu.
Być może w wydarzeniach dzisiejszej nocy widać też pewną zmianę w amerykańskim myśleniu. W październiku zeszłego roku, gdy zmagania Izraela z proirańską Osią Oporu dopiero się zaczynały, a Izrael proponował Amerykanom prewencyjne uderzenie na Hezbollah, Amerykanie zniechęcali do tego Izraelczyków. Teraz słów protestu ze strony Białego Domu nie słychać. Z drugiej strony, warto zaznaczyć że polityka USA wobec obecnego kryzysu na Bliskim Wschodzie nie jest zbyt konsekwentna i istnieje przepaść między oficjalnymi deklaracjami Białego Domu a faktyczną polityką.
Otwartą kwestią pozostaje to jak dzisiejszy atak wpłynie na spodziewaną irańską odpowiedź za zabójstwo Ismaila Hanijji (szef Hamasu) w Teheranie. Irańczycy opóźniali się z odwetem, ale amerykański i izraelski wywiad podchodził do tej groźby bardzo poważnie, sugerując np. że atak może nastąpić po szyickim święcie Arba’in. Po ciosie jaki Izrael zadał Hezbollahowi dzisiejszej nocy, Iranowi będzie bardzo ciężko przeprowadzić operację odwetową. Od początku sugerowano bowiem, że odwet za zabójstwo Szukra w Bejrucie i odwet za zabójstwo Hanijji w Teheranie nastąpią łącznie, że Hezbollah i Iran wykorzystają swoje zdolności do wspólnego ataku na Izrael i przełamania izraelskiej obrony przeciwlotniczej. Po dzisiejszym ataku pojawiają się natomiast zasadne wątpliwości co do zdolności Hezbollahu do uczestnictwa w takiej operacji odwetowej planowanej przez Teheran.