Dzisiaj w nocy Izrael - przy użyciu 200 samolotów - przeprowadził atak na Iran, atakując ośrodki nuklearne, bazy wojskowe i eliminując wysokich rangą polityków i wojskowych Islamskiej Republiki.
Według wstępnych informacji w ataku zginęli:
- Mohammad Bagheri (szef sztabu sił zbrojnych IRI)
- Hossein Salami (szef Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej)
- Ali Shamkhani (doradca najwyższego przywódcy IRI);
- kilku fizyków jądrowych, pracujących nad irańskim programem nuklearnym.
Być może nie dotarło to jeszcze do prezydenta Trumpa, ale Netanjahu właśnie zatopił mu rozmowy z Iranem. Trump chciał użyć Izraela i groźby izraelskiego ataku jako lewara w rozmowach z Iranem. Skala izraelskiego ataku jest jednak tak duża, że drzwi na dyplomacji mogły zostać zamknięte. Irańczycy ogłosili bowiem dzisiaj, że nie wezmą udziału w kolejnej rundzie rozmów z USA.
Co najmniej od maja wiadomo, że Izrael przygotowywał się do samodzielnego ataku na Iran (nawet bez zgody USA). Trump w rozmowach telefonicznych z Netanjahu ostrzegał go kilkukrotnie, żeby tego nie robił, nie teraz gdy USA rozmawiają z Iranem.
W ostatnich kilku dniach, Trump zaczął jednak pośrednio wykorzystać groźbę izraelskiego ataku jako środek nacisku na Iran. Dlaczego? Bo Irańczycy odrzucili ostatnią propozycję Trumpa, zaczęli przedłużać rozmowy i generalnie szanse na porozumienie zaczęły spadać.
Trump postanowił skorzystać z usług człowieka, którego nie jest jednak w stanie kontrolować. Trump i Netanjahu grają bowiem o dwa zupełnie inne cele. Trump chce przy użyciu presji politycznej zmusić Iran do ustępstw, unikając jednocześnie otwartego konfliktu. Dla Trumpa groźba izraelskiego ataku (bez jego realizacji) była wyłącznie narzędziem, na drodze do porozumienia z Iranem. Z perspektywy Netanjahu sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Dla niego atak na irańskie ośrodki nuklearne to jedyny sposób na rozwiązanie “irańskiego problemu”. Ponadto z perspektywy Netanjahu porozumienie USA z Iranem może być jeszcze bardziej niebezpieczne niż brak tego porozumienia. Zniesienie sankcji z Iranu i napływ zagranicznych inwestorów to bowiem prosta droga do wzmocnienia tak wewnętrznej sytuacji Islamskiej Republiki, jak i jej pozycji na arenie międzynarodowej.
I tutaj leży wyjaśnienie dlaczego izraelski atak miał taką dużą skalę. Netanjahu zrobi wszystko, aby eskalować sytuację i doprowadzić do załamania rozmów USA-Iran.
Kwestia irańskiego programu nuklearnego jest tylko wymówką (bardzo dobrą) dla zatopienia rozmów z Teheranem
.