Czy to koniec bliskiego sojuszu USA-Saudowie?
Kilka dni temu, Filip Dąb-Mirowski (Globalna Gra), zadał mi pytanie czy - moim zdaniem - to koniec bliskiego sojuszu USA-Saudowie. To bardzo dobre pytanie, które często pada w mediach i przewija się przez internetowe dyskusje - niestety te pytanie zbyt często jest zbywane “wzruszeniem ramionami“ i nie poddawane szerszej dyskusji. Dlatego postanowiłem poświęcić dłuższy tekst odpowiedzi na pytanie “Czy to koniec bliskiego sojuszu USA-Saudowie?“.
Myślę że kluczową kwestią jest zdefiniowanie sformułowania “bliski sojusz”. Dlaczego? Bo nie ma podstaw, aby mówić o końcu sojuszu USA-KAS, jednak wyraźnie widać że strona saudyjska próbuje ten sojusz "zredefiniować".
Saudyjską politykę zagraniczną często próbujemy wpisać w globalną rywalizację USA-Chiny. Z tego powodu, patrząc np. na to że porozumienie Iran-KAS podpisano w Chinach, niektóry stawiają hipotezę, że Saudowie dystansują się od Waszyngtonu, na rzecz bliższych związków z Chinami.
To nie jest jednak takie proste. Działania Arabii Saudyjskiej, pod faktycznym przywództwem księcia Mohammeda bin Salmana (MbS), przede wszystkim nastawione są na wzmocnienie samodzielności strategicznej KAS. Tutaj nie chodzi o to, żeby zbliżać się do Chin, Rosji czy USA. Tu chodzi o wzmocnienie saudyjskiego Królestwa. Kilka dni temu mówiłem o tym w rozmowach z Krzysztofem Wojczalem i Janem Wójcikiem.
Zatem czy to koniec sojuszu USA-Saudowie? Nie, ten sojusz nadal będzie trwał, bo nikt nie zapewni Saudom takiego parasola ochronnego jak Amerykanie.
ALE
Jednocześnie jednak widzimy wyraźne próby Saudów, aby na nowo zdefiniować sojusz z Ameryką, co sprowadza się przede wszystkim do wzmocnienia samodzielności Saudów. Dlatego Saudowie np. nie oglądają się na USA i normalizują relacje z Iranem
Oczywiście cała sprawa jest frustrująca dla Amerykanów, którzy chcieliby żeby Rijad w swojej polityce zagranicznej wykonywał tylko polecenia płynące z Waszyngtonu. Frustracja w USA jest tym większa, że Amerykanie doszukują się drugiego dna w wielu decyzjach Saudów - i tak np. tam gdzie idzie o wzmocnienie Królestwa, Amerykanie widzą wzmacnianie Rosji czy Chin. Przykładowo dobrowolne cięcia wydobycia ropy w ramach OPEC+ denerwują Amerykanów, bo podbijają cenę ropy i pomagają gospodarczo Rosji. Saudom nie chodzi jednak tutaj o pomoc Rosji, a o zwiększenie kontroli Królestwa nad rynkiem naftowym (na marginesie, odsyłam do nitek które @luke_skiba pisze przy okazji szczytów OPEC+, dużo branżowego słownictwa, ale bardzo wartościowe treści).
Amerykanie sami są jednak sobie winni. Od lat nie zaproponowali żadnej nowej (i spójnej!) formuły współpracy dla krajów Bliskiego Wschodu. Co prawda w czasach Trumpa pojawił się pomysł "arabskiego NATO", porozumień Abrahama i konfrontacyjnej polityki z Iranem. Saudowie to wszystko popierali. Szybko się jednak okazało, że ta "propozycja Trumpa" dla Bliskiego Wschodu to, no właśnie, propozycja samego Trumpa a nie Ameryki jako takiej.
Gdy tylko gospodarzem Białego Domu został Joe Biden, to "propozycja Trumpa" poszła do kosza - zwłaszcza w zakresie polityki wobec Iranu. Administracja Bidena podjęła negocjacje z Irańczykami, które jednak zakończyły się fiaskiem. W efekcie obecnie mamy do czynienia z absurdalną sytuacją, w której Biden został z sankcjami Trumpa wobec Iranu (których nie popiera) i brakiem porozumienia nuklearnego (które Biden popiera). Jakby tego było mało, porażka w negocjacjach z Iranem i sytuacja międzynarodowa, sprawiły że region spadł na liście priorytetów Waszyngtonu i obecnie Bliski Wschód to dla Bidena trzeciorzędny teatr działań. Wyżej w hierarchii stoją i Europa (wojna na Ukrainie) i Pacyfik (rywalizacja z Chinami).
Wszystko to prowadzi nas do jednego wniosku. Dopóki Amerykanie nie zaproponują Saudom nowej, spójnej formuły współpracy, dopóty Saudowie będą starali się – niejako jednostronnie – redefiniować sojusz łączący USA a Arabią Saudyjską, co z kolei będzie źródłem stałej frustracji w Waszyngtonie, który błędnie próbuje wpisać kolejne posunięcia saudyjskiej polityki zagranicznej w „Great-Power Competition” (USA/Rosja/Chiny).
Taki sposób oceny saudyjskich działań przez Amerykanów jest absurdalny, bo pozbawia Saudów roli samodzielnego gracza i sprowadza ich do poziomu „pionka” w wielkiej rywalizacji mocarstw.
---------------
Działalność Pulsu Lewantu jest finansowana wyłącznie z dobrowolnego wsparcia Czytelników. Jeśli doceniasz moją pracę to możesz postawić mi wirtualną kawę lub zostać patronem Bloga.
- zostań Patronem Bloga: https://patronite.pl/PulsLewantu
- postaw mi wirtualną kawę: https://buycoffee.to/pulslewantu