11 września 2001 r. - jak kłamstwa CIA doprowadziły do zamachu na World Trade Center? /Bez żółtych napisów/
Nasza historia zaczyna się 12 października 2000 r. w porcie w Adenie (Jemen). To właśnie tego dnia - wyładowana ładunkami wybuchowymi - motorówka uderzyła w kadłub niszczyciela USS Cole.
W zamachu - za którym stała Al Kaida - zginęło 17 amerykańskich marynarzy. Śledztwo w sprawie zamachu miało przeprowadzić FBI.
Głównym śledczym w sprawie zamachu na USS Cole, został 29-letni wówczas Ali Soufan - jeden z nielicznych agentów FBI, który biegle władał językiem arabskim (Soufan urodził się w Libanie, jego rodzina wyemigrowała do USA w latach 80.).
W Jemenie, Soufan przesłuchał m.in. dwóch członków Al Kaidy. Obaj z nich wspominali o mężczyźnie zwanym "Khalladem", który miał być mózgiem całej operacji. To zainteresowało Soufana, bo już wcześniej słyszał o bojowniku Al Kaidy, który posługiwał się takim pseudonimem.
Soufan zaczął drążyć temat. Okazało się, że jeden z przesłuchiwanych - na kilka miesięcy przed zamachem na USS Cole - dostarczył Khalladowi 36 tysięcy dolarów do Bangkoku (Tajlandia).
Sprawa zaczęła się robić coraz dziwniejsza. Dlaczego Al Kaida miałaby wysyłać gotówkę do Bangkoku, skoro planowała zamach w Jemenie? Soufan postanowił poprosić CIA o pomoc.
Soufan zapytał CIA o to czy wiedzą coś na temat planów Al Kaidy w południowo-wschodniej Azji lub czy dysponują informacjami na temat tajemniczego "Khallada". Odpowiedź CIA była jednak negatywna, poinformowali FBI że nie wiedza nic na ten temat.
CIA kłamało.
Od 1998 r. CIA monitorowało telefon niejakiego Ahmada al Hady, który służył jako swoista centrala telefoniczna dla bojowników Al Kaidy. W 1999 r. - podsłuchując telefon Hady - CIA dowiedziało się, że Al Kaida planuje zorganizować spotkanie w Kuala Lumpur (Malezja).
Podsłuchując rozmowy, CIA poznało także tożsamość dwóch innych członków Al Kaidy: Khaleda al Mihdara i Nawafa al Hazmiego (obaj byli obywatelami Arabii Saudyjskiej).
Dzięki informacjom udostępnionym przez Saudów, agenci CIA włamali się do pokoju hotelowego Midhara w Dubaju i skopiowali jego paszport. Ku ich zaskoczeniu, okazało się że Midhar posiada amerykańską wizę.
CIA powinno przekazać tę informację niezwłocznie do FBI (aby anulować jego wizę). CIA nigdy jednak tego nie zrobiło.
Wiedząc o planowanym spotkaniu Al Kaidy w Kuala Lumpur, CIA poprosiło malezyjskie władze o inwigilację. Malezyjczycy nie założyli podsłuchu, ale wykonali kilka dobrych zdjęć uczestników spotkania. Oprócz Midhara i Hazmiego, w Kuala Lumpur pojawił się także wspomniany kjuż Khallad, powiązany z zamachem na USS Cole.
Od teraz CIA miało ich wszystkich na wyciągnięcie ręki. W marcu 2000 r. CIA dowiedziało się, że Nawaf al Hazmi przybył do USA (razem z nim przyleciał Khaled al Mihdar).
Ponownie, CIA nie poinformowało FBI że dwóch bojowników Al Kaidy znalazło się na amerykańskiej ziemi. Dlaczego? Teorie są różne. Według tej najbardziej prawdopodobnej, CIA obawiało się, że FBI od razu aresztuje obu dżihadystów i przejmie kontrolę nad śledztwem.
W lipcu 2001 r. odbyło się spotkanie między FBI a CIA, podczas którego agentom FBI pokazano niektóre zdjęcia ze spotkania w Kuala Lumpur. CIA nie podzieliło się jednak najważniejszym zdjęciem - fotografią, na której widoczny był Khallad (poszukiwany przez FBI w związku z zamachem na USS Cole).
Gdyby FBI otrzymało to zdjęcie, to od razu przejęłoby całość dokumentacji związanej ze spotkaniem w Kuala Lumpur i dowiedziałoby się, że Hazmi i Midhar przebywają już na terenie USA. To był ostatni moment, aby zapobiec zamachom z 11 września.
Im dalej badamy tę sprawę, tym robi się jeszcze absurdalniej. Latem 2001 r., Midhar opuszcza USA, leci do Jemenu, a potem do Arabii Saudyjskiej. Tam wyrabia sobie nową wizę i wraca do USA. CIA wie o tym, ale znowu nie przekazuje tej informacji do FBI.
Ta niechęć CIA do dzielenia się informacjami wywiadowczymi będzie miała fatalne konsekwencje.
Hazmi i Midhar byli zaangażowani w zamachy z 11 września. To oni stali za porwaniem samolotu American Airlines (lot nr 77), który rozbili o Pentagon.
Dopiero w raporcie komisji 11 września ujawniono, że CIA - mimo obowiązku - nie podzieliło się kluczowymi informacjami z FBI. Co jeszcze bardziej rażące, część agentów CIA (w tym sam szef CIA George Tenet) próbowała zwodzić komisję, aby zatuszować swoją niekompetencję.
Dopiero po zamachach z 11 września gruntownie zreformowano przepływ informacji między amerykańskimi agencjami, tak aby podobna sytuacja już nigdy się nie powtórzyła.
Na koniec los dwóch agentów FBI:
Ali Soufan - odpowiedzialny za śledztwo FBI w sprawie zamachu na USS Cole, odszedł z Agencji w 2005 r. Później wielokrotnie krytykował CIA za ukrywanie informacji na temat zamachowców.
Bezpośrednim przełożonym Soufana w FBI był John O'Neill. Od lat 90. O'Neill pozostawał w stanie permanentnego konfliktu z CIA. W sierpniu 2001 r. O'Neill odszedł z FBI i został szefem ochrony World Trade Center. O'Neill zginął w zamachach z 11 września.